Świątek wspomina spotkanie z prezydentem. "Jak w amerykańskim filmie"
21-letnia tenisistka ujawniła, że początkowo nie wierzyła, że jest w stanie osiągnąć w tenisie cele, które postawił przed nią trener.
"Powiedział mi, że naszym celem jest zajęcie pierwszego miejsca w rankingu w ciągu roku. Pomyślałam sobie wtedy: 'Tak, jasne, na pewno'. On nieustannie mnie motywował, a ja czułam się, jakbym słuchała jakichś coachingowych gadek, wiesz? Jak w serialu 'Ted Lasso' – haha. Wiele rzeczy musi się wydarzyć, żeby zawodnik wygrał turniej wielkoszlemowy, a ja wtedy naprawdę nie czułam, że mogę zwyciężyć, że to wszystko zależy tylko ode mnie" – wspomina Świątek w tekście opublikowanym w serwisie theplayerstribune.com.
Świątek: Obraz za oknem się rozmazywał...
Dalej opisuje pierwszą wizytę u prezydenta Andrzeja Dudy, która miała miejsce po wygraniu turnieju Roland Garros. "Trzy dni po finale w Pałacu Prezydenckim zorganizowano uroczystość, podczas której Prezydent wręczył mi medal, zaproszono naszą rodzinę. W drodze na miejsce śledzili nas paparazzi. Nie mieszkam w Warszawie, więc byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam, że czekają na mnie pod domem" – relacjonuje.
Tata prowadził samochód. Wydawało mi się, że jedziemy bardzo szybko, obraz za oknem się rozmazywał, gdy mijaliśmy kolejne budynki. Tata spoglądał w lusterko i skręcał w boczne ulice. Czułam się jak w amerykańskim filmie, haha. Brzmi to trochę przerażająco, ale w gruncie rzeczy to była niezła zabawa – śmialiśmy się przez całą drogę. Nawet dziś czuję się dziwnie, gdy o tym opowiadam. Szczerze mówiąc, w Polsce w sumie rzadko chwalimy się swoimi osiągnięciami. Mimo to często wracam myślami do tamtego dnia – sądzę, że napędzała mnie adrenalina" – stwierdza gwiazda sportu.